wtorek, 28 października 2014

Smakowe impresje z mojego domu. Wspomnienia z pobytu w Polsce

W poprzednim poście z zupą kalafiorową w roli głównej wspominałam, jak bardzo dała mi się we znaki ponad roczna emigracja i rozłąka z Polską. 4 października nastąpił w końcu ten szczęśliwy dzień, kiedy to udałam się na 16-dniowy urlop do ojczyzny. Możecie sobie wyobrazić, że po takim stęsknieniu się za polską kuchnią, rzuciłam się na wszystko, co polskie i Polskę przypomina. Było to trochę takie uczucie, jakbym po długim okresie głodówki nagle mogła się cieszyć nielimitowanym dostępem do jedzenia. Moi znajomi patrzyli na mnie dziwnie, kiedy nie mogłam się nachwalić i nawzdychać nad kotletem z piersi z kurczaka, gniecionymi ziemniakami i surówką z kapusty kiszonej z marchewką. Jakże wszystko, absolutnie wszystko, mi smakowało! Niewiele osób jest w stanie to zrozumieć. Zwłaszcza, że dla Was, Moi Mili w ojczyźnie, to codzienność i nic nowego. Okazuje się, że tylko w Polsce ziemniaki gniecione smakują tak dobrze, tak maślanie i tak mlecznie. Nasza kapusta kiszona to również skarb i genialny w swojej prostocie wymysł. Na szczęście mogłam jej spróbować, będąc gościem na obiedzie u mojej przyjaciółki, u mnie w domu bowiem mama z bratem dopiero co wstawili kapustę do garnka do zakiszenia. Pisałam już trochę o daniach i smakach, które "chodziły za mną" najbardziej intensywnie. I moja mama oraz pozostałe kobiety w rodzinie wyszły jakby na przeciw moim zachciankom i tęsknotom. Nie mogłam się nadziwić, że w ciągu dwóch zaledwie dni wszystkie moje największe marzenia smakowe spełniły się. Starałam się pstrykać zdjęcia tym moim ukochanym smakom, żebyście mogli dowiedzieć się, co kocham i za czym tęsknię najbardziej z moich rodzinnych, a zarazem polskich potraw. I też byłoby mi miło, gdybyście inaczej spojrzeli na naszą kuchnię polską, jeśli do tej pory jeszcze jej nie doceniliście wystarczająco. 
Co ja takiego pisałam w ostatnim poście? "Moją uwagę skupiają przede wszystkim ziemniaki gotowane w polski sposób, z wody, z omastą i ewentualnie koperkiem, kapusta, najlepiej młoda z koperkiem, polskie zupy oraz polskie surówki typu mizeria, buraczki ćwikłowe. Z zup najbardziej "chodziła za mną" zwykła ziemniaczanka, barszczyk z botwinki oraz kalafiorowa." Były oczywiście gniecione ziemniaki z wody, które moja mama maści masłem lub słodką śmietaną od wiejskiej krowy. Była też młoda kapusta słodka z grochem Jaśkiem z naszej działki - bardzo żałuję, że nie udało mi się zrobić jej zdjęcia. Słodką kapustę przywiozła również moja ciocia wraz z gołąbkami już w pierwszy dzień mojego pobytu w domu. Jej kapusta różni się od tej, którą robi mama, ale była tak samo pyszna. Ogólnie na kapustę w każdej jej odmianie miałam ogromną ochotę. I była: słodka z grochem, w gołąbkach, w bigosie, kiszona w surówce, jaka jeszcze? Hm, to chyba tyle. A nie, jeszcze w łazankach w wykonaniu mojej mamy. Bigos jadłam dzięki uprzejmości mojej siostry, która się ze mną nim podzieliła. Był przepyszny.

Bigos autorstwa mojej siostry
Łazanki zrobione przez moją mamę

To tyle na temat kapusty. Nasza kuchnia bazuje na ziemniakach, kapuście i mięsie. Kolejnym moim wielkim pragnieniem były buraczki ćwikłowe w połączeniu z gniecionymi ziemniakami i kotletem mielonym. Moja mama okazało się miała mielone, a buraczki zawsze są w naszej spiżarni, bo mama co roku je robi do słoików.

Mielony, ziemniaki i buraczki

Na moją korzyść podczas pobytu w domu odwiedziła nas moja ciocia z Nowej Huty, która uwielbia gotować. Dzięki niej zjadłam przepyszne leczo z papryki, cukinii i pomidorów z dodatkiem naszej polskiej kiełbasy, która jest najlepsza, nie ma co do tego dwóch zdań, oraz jajek. Efekt pracy cioci możecie podziwiać poniżej. Niebo w gębie!

Leczo w wykonaniu mojej cioci
Ciocia nauczyła mnie też robić knedle ze śliwkami, które okazały się być łatwiejsze do zrobienia niż pierogi. Wyszły nam bardzo dobrze. Nie zdążyłam zrobić zdjęcia, zanim zniknęły bez śladu.
Z innych moich ulubionych potraw, których niestety nie udało mi się uchwycić na zdjęciu, muszę wspomnieć o żurku z białą kiełbasą, barszczu zabielanym z naszych buraków (to popisówki mojej mamy) oraz o sałatce śledziowej, w której wyspecjalizował się mój brat. Mama zrobiła też kalafiora w bułce tartej, którego kocham. 
Kiedy jestem w domu po tak długim pobycie za granicą, nieopisany smak ma chleb oraz wędliny. Uważam, że w Polsce te dwa typy produktów opanowaliśmy do perfekcji. Polska może być naprawdę dumna z wędlin (w tym na specjalne wyróżnienie zasługuje kiełbasa) oraz z chleba - moim zdaniem są jedyne w swoim rodzaju i, powiem to bez stronniczości, o którą i tak zostanę posądzona, najlepsze na świecie! 
Pobyt na polskiej wsi niesie ze sobą również takie plusy, jak: kwaśne mleko od polskiej krowy (organic!) oraz możliwość zrywania malin prosto z krzaczka (tak, maliny ogrodowe na szczęście są późną jesienią). Mnie udało się zrobić z malin przepyszny koktajl przy użyciu słodkiej, wiejskiej śmietanki. Nie mam słów, jak smakował!

Koktajl z malin w przygotowaniu

Koktajl z malin gotowy!
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Udało mi się wspomnieć o wszystkich smakach, które najbardziej utkwiły mi w pamięci. W Polsce jest pysznie! Pamiętajcie o tym!