Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mięso czerwone. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mięso czerwone. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 lutego 2019

Bigos - moja miłość

Nie interesuje mnie, że nie wstrzelam się z daniem w okazję. Podczas gdy inni publikują szparagi i trufle czekoladowe, ja publikuję bigos. Bo oto dzisiaj pierwszy raz zrobiłam to moje ulubione danie kuchni polskiej. Dlaczego dopiero teraz? Ano tak jakoś wyszło. Wspominałam tutaj może, że bardzo dawno temu, tak dawno, że jeszcze wtedy nie gotowałam, natchnęło mnie, żeby poprosić moją mamę o podanie mi przepisów na wszystkie jej popisowe dania. Spisałam jej słowa, prawie bez redakcji w takim szczególnym zeszycie. I miałam w nim przepis na bigos. Wiele lat nie spożytkowany. Aż do dziś. Francesco jakoś niedawno gmerał, że czemu nie zrobię bigosu. Wykręcałam się brakiem potrzebnych składników. Wczoraj spotkałam się z dziewczynami, z którymi razem tworzymy tu w Genui stowarzyszenie "Bratanki" i jakoś tak się złożyło, że byłam w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu, aby brakiem składników nie móc się już zasłonić. W restauracji Kowalski zepsuła się lodówka i Agnieszka, moja koleżanka i współwłaścicielka, dała nam po siatce pełnej polskich dóbr. Mnie przypadła m.in. kapusta kiszona i kiełbasa śląska... No i sami widzicie...
Postanowiłam, że now or never. Dokupiłam brakujące składniki i zabrałam się do dzieła. Trzy godziny z życia wyjęte, ale jaka za to nagroda..! Bigos wyszedł jak ten mojej mamy. Poczułam się chwilę jak w domu. A to, wiadomo, jak karta Mastercard - bezcenne. 
Publikuję tu przepis mamy i wykonanie krok po kroku, jak to robiłam dzisiaj.


Składniki:

800 gr kapusty kiszonej
800 gr kapusty świeżej 
400 gr kiełbasy (u mnie śląska)
640 gr łopatki wieprzowej
ok. 200 gr przecieru pomidorowego
2 cebule
2 kostki rosołowe
odrobina oleju
liść laurowy
angielskie ziele
pieprz

Wykonanie:

Zaczynamy od pokrojenia kapusty świeżej. Kapustę dajemy do garnka, zalewamy wodą tak, aby woda pokryła kapustę i dajemy na palnik do zagotowania. Gdy kapusta zawrzy, odlewamy z niej całą wodę i wlewamy nową, gorącą wodę. Dodajemy 2 kostki rosołowe i gotujemy kapustę do miękkości przez ok. 15-20 minut. W tym czasie kroimy łopatkę w kostkę. Pokrojone mięso dusimy w wodzie z liściem laurowym, paroma ziarenkami ziela angielskiego i pieprzem do miękkości. Kroimy kiełbasę w półplasterki, a cebulę w miarę drobno. Cebulę i kiełbasę podsmażamy razem na patelni. Oceńcie sami, czy potrzebny jest tu olej do smażenia. U mnie nie było trzeba go użyć, bo kiełbasa puściła swój tłuszczyk, a cebula soki. Po usmażeniu wyłączamy ogień i zostawiamy wszystko na patelni. Zauważcie, że używamy już 3 palników (szaleństwo!). Wracamy do kapusty świeżej. Do tego czasu powinna już być ugotowana. Wycedzamy z niej wodę do garnka, w którym będziemy gotować kapustę kiszoną. Gotową kapustę odstawiamy na bok. Jeśli mięso jest już gotowe, odcedzamy z niego wodę i również odstawiamy je na bok. Zabieramy się za kapustę kiszoną. Odlewamy z niej wodę i kroimy na mniejsze kawałki. Dodajemy ją do garnka z wodą po poprzedniej kapuście i gotujemy do miękkości. Zajmuje to o wiele więcej niż ugotowanie świeżej kapusty, bo nawet do godziny czasu. 

Kiedy kapusta kiszona jest ugotowana i miękka, wycedzamy z niej całą wodę i następuje moment łączenia wszystkich składników: dwa typy kapust, kiełbasa z cebulą oraz mięso wieprzowe. Mieszamy dokładnie wszystkie składniki ze sobą. Na końcu dodajemy słoiczek przecieru pomidorowego wymieszany z niedużą ilością przegotowanej wody oraz dopieprzamy. Mieszamy jeszcze raz baaaaardzo dokładnie i voila! 3 godziny później i bigos jest :)

Wyszło mi 8 porcji jedzonych bez niczego (chleba, ziemniaków itp.).


niedziela, 24 września 2017

Sos z włoskiej kiełbasy z polentą - danie zimowe z północnych Włoch

Klimat północnych Włoch nie jest tak łagodny, jak południowych i w zimie potrafi być naprawdę zimno. Mieszkańcy północnych regionów, zwłaszcza wiejskich, wykształcili swoje sposoby na ogrzanie się i przetrwanie chłodniejszych miesięcy. Jednym z nich jest polenta z sosem - danie rustykalne i bardzo proste do zrobienia, a przede wszystkim przepyszne. Ponoć Włosi z południa nazywają tych z północy polentoni. My w czwartek wróciliśmy z Polski z mocnym postanowieniem niejedzenia już kiełbas, ale tak jakoś wyszło, że dziś na obiad był sos z kiełbaskami z polentą... Słowem wyjaśnienia, kiełbasa włoska, czyli salsiccia, jest z surowego mięsa wieprzowego, więc nie da się jej jeść zanim ją ugotujemy. Polentę wykonuje się natomiast z mąki lub kaszki kukurydzianej, jest więc gluten free. Ja polecam pójść na łatwiznę i zakupić tą wcześniej podgotowaną, aby skrócić czas jej przygotowania. 
Jest to solidne danie, które przypomina trochę kuchnię polską ze względu na użycie wieprzowiny i jego sytość. Polecam wypróbować w tym sezonie szczególnie.



 

Składniki:

Na sos :

pół cebuli pokrojonej drobno
ząbek czosnku pokrojony drobno
garść pokrojonego drobno selera naciowego
pół marchewki (opcjonalnie) 
garść suszonych grzybów leśnych (najlepiej prawdziwków) namoczonych we wodzie
3 włoskie kiełbaski (tzw. salsicie)
1l passaty pomidorowej
szczypta soli, pieprzu i cukru
pół papryczki chili (opcjonalnie)
oliwa z oliwek do podsmażenia

Polenta:
375 gr polenty już podgotowanej (czas jej przygotowania to 8 min., my użyliśmy polenty firmy Valsugana)

Wykonanie:

Wykonanie sosu: 
Wykonanie zaczynamy od pokrojenia drobno cebuli, czosnku, selera naciowego, marchewki i chili (jeśli używamy) oraz namoczonych grzybów i ich podsmażenia w garnku na niewielkiej ilości oliwy. Do tego dodajemy kiełbaski w błonie (można też wycisnąć samo mięso z błony, jeśli ktoś woli w ten sposób) i podsmażamy do czasu, gdy zbrązowieją lekko. Następnie wlewamy do garnka passatę pomidorową i przyprawiamy całość szczyptą soli, pieprzu oraz cukru. Tak połączone składniki muszą się gotować na minimalnym ogniu przez 2 godziny.

Wykonanie polenty:
Według instrukcji na opakowaniu: doprowadzamy do zagotowania 1,5 l osolonej wody, kiedy wrzy, wsypujemy polentę, bezustannie energicznie mieszając w jednym kierunku. Po około 5-8 minutach polenta jest gotowa do serwowania na talerze. Polewamy ją sosem z kiełbaskami. Wierzch Włosi posypują tartym parmezanem oczywiście ;)
Polenty zazwyczaj zostaje i po czasie twardnieje. Włosi kroją ją i smażą, aby wykorzystać pozostałości.

wtorek, 5 września 2017

Sałatka ziemniaczana z wasabi

Bohaterką tego posta będzie moja znajoma, z którą zaprzyjaźniłam się po przyjeździe do Genui. Przeprowadzka do Genui oznaczała dla mnie konieczność zaklimatyzowania się w trzecim obcym dla mnie kraju (po Wielkiej Brytanii i Grecji). Oprócz znajomych Franceska nie miałam tu prawie nikogo, a teraz jeszcze jestem mamą. W Atenach moją mamą, teściową i całą wioską (It takes a village to raise a child) była dla mnie grupa na Facebooku Foreign mothers and mothers-to-be living in Athens. Postanowiłam taką samą założyć w Genui, aby, obchodząc barierę językową, stworzyć sobie grupę wsparcia mam angielskojęzycznych lub tych znających język angielski. Wtedy poznałam Maeve, mamę 6-letniej Silvii i Niccolo, który jest o 2 miesiące młodszy od mojego syna. Maeve jest Chinką z Singapuru, jedyną osobą, którą znam z tego kraju. Przez jej pryzmat poznaję Singapur. Wymieniamy się wiedzą na temat kuchni naszych korzeni.
Dzisiaj przedstawię Wam przepis na przepyszną sałatkę, którą włączyłam do swojej rodzinnej książki kucharskiej dzięki Maeve. Ziemniaki, chrupiący boczek i wasabi, a więc to, co lubię. Sałatka świetnie nadaje się na imprezę domówkę, na grilla albo po prostu na rodzinną niedzielną kolację (małe dzieci jednak nie będą jej jeść ze względu na chrzan japoński). Mówię niedzielną, bo jak dla mnie jest to raczej danie na tzw. "cheat day" ze względu na boczek i majonez w jej składzie. Zapraszam do zapoznania się z przepisem.



Sałatka ziemniaczana z wasabi

 

Składniki:

0,5 kg ziemniaków
150 gr boczku wędzonego
4 laski selera naciowego
2 garści pokrojonej zielonej cebulki
170 gr majonezu
3 łyżki wasabi (ilość wasabi proszę regulować zgodnie ze swoim smakiem i odpornością, jak dla mnie mogłyby to być nawet więcej niż 3 łyżki)
sok wyciśnięty z połowy dużej cytryny
sól i pieprz do smaku

Wykonanie:

Zaczynamy cały proces od umycia ziemniaków i ugotowania ich w mundurkach. Ziemniaki sprawdzamy najlepiej, wbijając nóż w najszerszym miejscu największego z nich. Jeśli nóż wchodzi gładko, ziemniaki są ugotowane. Nie przegotujmy ich, muszą trzymać formę, aby ładnie się prezentować w sałatce. Ugotowane ziemniaki przestudzamy, obieramy ze skórki i kroimy w dużą kostkę. W czasie kiedy gotują się ziemniaki, możemy przystąpić do przygotowania boczku. Wszystko zależy od tego w jakiej formie go kupiliśmy. Jeśli jest w całości, musimy go pokroić w drobną kostkę, jeśli w plasterkach, kroimy na mniejsze części. Ja kupiłam już pokrojony w kostkę. Należy go wyłożyć pokrojonego na patelnię i na bardzo niskim ogniu podsmażać aż do momentu, gdy boczek będzie chrupki. Boczek przekładamy do miski z pokrojonymi ziemniakami bez tłuszczu, który z niego wytopiliśmy. Seler naciowy kroimy w półksiężyce i dodajemy wraz z zieloną cebulką do miski z ziemniakami i boczkiem. Przystępujemy do przygotowania sosu. W miseczce mieszamy majonez z wasabi, sokiem z cytryny i doprawiamy go solą i pieprzem. Całość mieszamy dokładnie i zalewamy nasze składniki. Wszystko razem mieszamy najlepiej plastikową lub drewnianą łyżką, aby nie rozpaćkać naszych ziemniaków (w zależności od rodzaju ziemniaków może być z tym różnie, a dobrze, żeby ziemniaki zachowały kształt kostki ;) ). Sałatka musi "oddychać" minimum godzinę w lodówce przed podaniem, ale nie dłużej niż 2 godziny. 
Smacznego!

sobota, 24 października 2015

Zapiekanka z ziemniaków, boczku i cukinii

Moja fascynacja zapiekankami (bynajmniej nie tymi z krakowskiego Kazimierza, bo ta jest wcześniejsza) zaczęła się, kiedy mieszkałam w Londynie z rodziną goszczącą mnie na wolontariacie. Mówię teraz o daniu typu casserole, którego składniki zapieka się w piekarniku po pierzynką serową lub inną. Moja landlady robiła świetne zapiekanki, w tym angielski fish pie. Dodatkowo zauważyłam wtedy jak efektownie prezentują się podczas kolacji, a do tego nie są trudne i czasochłonne w wykonaniu. Poszukiwałam jednak idealnego przepisu i zajęło mi to długo, aż do zeszłego tygodnia. Udało mi się znaleźć ten przepis, wpisując w google, co akurat znajdowało się w mojej lodówce. Danie pochodzi z bloga Płaszkowo, choć przepis prezentowany tu jest nieco zmodyfikowaną wersją swojego pierwowzoru. Link do przepisu z bloga Płaszkowo znajdziecie TUTAJ. Pominęłam suszone pomidory, które nie bardzo mi tu pasowały i odchudziłam nieco danie, bo i tak do bardzo lekkich nie należy. Powiem jeszcze tylko tyle, że robiłam je dwa razy i będę jeszcze nie raz. Jest absolutnie przepyszne, co potwierdza Francesco. No i wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że włączam jajka do swoich posiłków ochoczo (żeby nie powiedzieć maniakalnie...). Zapraszam.



Składniki na 2 duże porcje:

250g cukinii
250g ziemniaków (2 duże ziemniaki)
100g boczku w plasterkach
1/2 cebuli
2 jajka
200ml jogurtu naturalnego (najlepiej jogurtu greckiego, bo jest gęstszy)
1 ząbek czosnku
garść drobno pokrojonej natki pietruszki
100g startego na grubych oczkach sera żółtego
2 i 1/2 łyżki oliwy z oliwek
sól i pieprz do smaku

Wykonanie:

1. Wykonanie tego dania zaczynamy od obrania i ugotowania do miękkości dwóch dużych ziemniaków. Moja rada (ponieważ zrobiłam ten błąd za pierwszym razem): naprawdę ugotujmy ziemniaki do miękkości, nie łudźmy się, że dojdą w piekarniku. 
2. W międzyczasie, kiedy ziemniaki się gotują, kroimy drobno cebulę i natkę pietruszki, czosnek na pół i w plasterki, cukinię w cienkie plasterki i boczek wzdłuż węższego boku w paski. 
3. Gdy ziemniaki się ugotują, odcedzamy je i studzimy, następnie kroimy w plasterki. 
4. W miseczce mieszamy jogurt na serem żółtym i doprawiamy ten miks solą i pieprzem.
5. Rozgrzewamy na patelni łyżkę oliwy i smażymy do zarumienienia się plasterki cukinii. W trakcie solimy cukinię. Przekładamy cukinię na talerz.
6. Dolewamy na patelnię 1 łyżkę oliwy z oliwek i smażymy na niej cebulę, pod koniec dokładając do niej czosnek. Po uzyskaniu złotego koloru przekładamy cebulę i czosnek na talerzyk.
7. Jako ostatni smażymy boczek do uzyskania złotobrązowego koloru.
8. Naczynie żaroodporne smarujemy 1/2 łyżki oliwy (najlepiej dokładnie rozprowadzić oliwę pędzlem). Układamy na spodzie ziemniaki, na nich cukinię, a na niej połowę boczku. Całość smarujemy połową jogurtowo-serowej mikstury, którą posypujemy cebulą z czosnkiem oraz natką pietruszki. Ponownie układamy składniki w tej kolejności: ziemniaki, cukinia, boczek i smarujemy całość miksturą jogurtowo-serową. 
9. Na wierzch rozbijamy 2 jajka. Jajka solimy lekko i pieprzymy.
10. Tak przygotowaną całość wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni Celsjusza na 20 minut.

Po upływie tego czasu serwujemy zapiekankę. Smacznego!



środa, 23 września 2015

Wyśmienita zupa z soczewicą

Zostałam oficjalnie specem od gulaszu, kurczaka i warzyw z curry i zupy z soczewicą. Zupę zrobiłam wczoraj po raz drugi z filmikiem z youtube'a (link do filmu TUTAJ). Uwielbiam ten przepis, prosty, nieskomplikowany, a efekt: zawsze proszą o dokładkę ;) Sam przepis oczywiście nieznacznie zmodyfikowałam i podaję Wam moją wersję. Dla osób niejedzących mięsa mam przepis wegetariański (a nawet wegański) TUTAJ. To troszkę egoistyczny post, chcę spisać ten przepis, bo na pewno będę do niego wracać milion razy. I wreszcie zrobiło się chłodniej w Grecji, więc sezon na zupy można uznać za otwarty.


 Składniki na ok. 6 porcji:

250g soczewicy zielonej
2 łodygi selera naciowego
3 średnie marchewki
2 cebule
250g chudej kiełbasy albo innego mięska (ja użyłam kreteńskiej apaki)
1 puszka krojonych pomidorów
1,5l bulionu (jeśli nie mamy aż tyle, śmiało możemy dopełnić go wodą, nie stracimy i tak na smaku)
1 ząbek czosnku
1 papryczka chilli świeża lub suszona
słodka papryka w proszku
2 liście laurowe
pieprz 
pół łyżeczki soli
2 łyżki oliwy z oliwek
opcjonalnie tarty parmezan do posypania zupy

Wykonanie:

Zaczynamy od namoczenia soczewicy w wodzie przez 5 min. Następnie przepłukujemy ją na sicie pod bieżącą wodą, żeby usunąć ewentualne nieczystości. Następnie kroimy drobno cebule, marchewkę w kostkę oraz seler naciowy w półtalarki. Czosnek można pokroić drobno, przecisnąć przez praskę lub zetrzeć na tarce. Kroimy również w kostkę kiełbaskę (lub co tam mamy). W dużym garnku rozgrzewamy oliwę z oliwek i dorzucamy do niej poszatkowaną cebulę, a za jakiś czas czosnek. Przesmażamy aż cebula lekko zmięknie i będzie ładnie pachnieć. Następnie dodajemy do garnka marchew i selera, mieszamy chwilę i posypujemy je papryką w proszku. Dodajemy kiełbasę. Podsmażamy całość, mieszając dość intensywnie przez 10 min., po czym dodajemy pomidory z puszki, bulion oraz soczewicę. Przyprawiamy całość 2 listkami laurowymi, chilli i pieprzem i mieszamy. Podkręcamy ogień na największy, aby doprowadzić zupę do wrzenia. Kiedy zawrzy, stopniowo zmniejszamy ogień na najmniejszy, przykrywamy i gotujemy 1 godzinę. 10 minut przed upływem godziny (najlepiej ustawić timer) dodajemy sól. Po godzinie zupa jest gotowa i przepyszna. Można serwować z tartym parmezanem, którym posypujemy zupę już na talerzu. 
Smacznego :)

czwartek, 30 kwietnia 2015

Gulasz cielęcy z kaszą gryczaną

Po prostu muszę samą siebie pochwalić. Udało mi się ugotować mój pierwszy gulasz w życiu, sama obmyśliłam, jak go ugotuję i w dodatku wyszedł mi przepyszny! Jak to się w ogóle stało, że chciałam gotować gulasz? Otóż Ci, którzy śledzą fanpage tego bloga na facebooku, wiedzą, że mam ostatnio mocne postanowienie wprowadzenia do swojego jadłospisu różnego rodzaju kasz. Udałam się do sklepu rosyjskiego w celu zakupienia tychże, bo w greckich supermarketach nie można dostać kaszy. Wróciłam z pożądanym zakupem: z kaszą jaglaną i kaszą gryczaną. I tu zaczął się dla mnie kłopot. Niby jedzenie kasz jest takie typowo polskie i wschodnioeuropejskie, ale u mnie w domu rodzinnym, podobnie jak pierogów, nie gotowało się kasz. Mama gotuje jedynie krupnik z kaszy pęczaku i mamy w domu kaszę jęczmienną od czasu do czasu, ale nie używa jej się jakoś często. Kaszy jaglanej ani kaszy gryczanej moja mama nie gotuje w ogóle. Wobec tego musiałam zacząć dość intensywnie przeszukiwać sieć w poszukiwaniu przepisów, które pozwoliłyby mi zrobić użytek z zakupionych produktów. Najpierw przyrządziłam kaszę jaglaną na sposób meksykański według przepisu z blogu Kaszomania i bardzo mi smakowało to danie. Na pewno będę jeszcze nie raz je robić i Wam je również bardzo polecam. Wklejam link do przepisu na kaszę jaglaną po meksykańsku i ogólnie polecam tego bloga, bo jest bardzo sensowny i pełen dobrych pomysłów na użycie kaszy jaglanej. 
W taki oto sposób jaglankę odhaczyłam. No to teraz co zrobić z kaszy gryczanej? Przyszło mi do głowy, że znajomi często mówili, że kasza gryczana dobrze smakuje z gulaszem, szybko jednak otrząsnęłam się z tej myśli, bo jak to gulasz, przecież jest za trudny dla mnie. Jednak zaczęłam szukać przepisów i znalazłam kilka, którymi się zainspirowałam. Postanowiłam jednak do swojego pierwszego gulaszu dodać pieczarki, pomyślałam, że nadadzą wyrazistości i smaku. Zakupiłam w supermarkecie piękną porcję mięsa cielęcego, na które patrzyłam z podziwem (wegetarianie już mnie nie lubią) i modliłam się w duchu, żeby nie zepsuć tego mięsa moim eksperymentem. Kiedy zaczęłam siekać składniki, moja włoska druga połowa zapytała mnie: "Gotujesz gulasz polski czy węgierski?". Odpowiedziałam: "To będzie fusion".
Wyszło wspaniale. Nie spodziewałam się tak dobrego efektu, który uzyskałam właściwie tylko dzięki swoim pomysłom. Z radością i nieśmiałością stwierdzam, że zaczynam nabierać pewnego instynktu w gotowaniu. I zaczyna mi się to podobać. Na potwierdzenie, że wyszło naprawdę pysznie dodam, że mój, do tej pory jedyny kucharz w rodzinie, zjadł 3 porcje. Kaszę gryczaną jadł wczoraj pierwszy raz w życiu i nie mógł się nadziwić, co to jest. Wyszukałam mu nawet w wikipedii info dotyczące gryki, ale dalej niewiele ma wyobrażenia na temat tego, co właściwie z takim smakiem zajadał. Najważniejsze, że próba wprowadzenia kasz na nasz stół zakończyła się 100% sukcesem. Mogę zatem kontynuować tym tropem :) Przedstawiam Wam mój autorski przepis, z którego jestem dumna niezmiernie.

Gulasz cielęcy z kaszą gryczaną


Składniki na 5 dużych porcji:


  • 70 dag cielęciny
  • 1 marchewka
  • 2 cebule
  • 1 mały seler
  • 1 papryka czerwona i 1 żółta
  • 6 pieczarek
  • 3 czubate łyżki mąki
  • oliwa z oliwek do podsmażania
  • przyprawy: sól, pieprz, papryka słodka, chilli w proszku, 3 listki laurowe, ok. 5-6 ziarenek ziela angielskiego
  • kasza gryczana

Wykonanie:

Wykonanie najlepiej rozpocząć od umycia, obrania i pokrojenia wszystkich składników. 
1. Pieczarki myjemy i kroimy w plasterki, 
2. Cebule obieramy i drobno kroimy, 
3. Papryki myjemy i usuwamy z nich gniazda nasienne, a następnie kroimy w kosteczkę, 
4. Marchew i selera po obraniu trzemy na tarce o dużych oczkach,
5. Mięso myjemy pod strumieniem zimnej wody, a następnie kroimy w dużą kostkę
Kiedy wszystko jest pokrojone, łatwiej kontrolować przebieg gotowania i można się skupić na poszczególnych etapach tworzenia. Zaczynamy od rozgrzania niewielkiej ilości oliwy na patelni. Wrzucamy do niej cebulę i szklimy. Połowę cebuli wykładamy na talerz, a następnie do pozostałej na patelni cebuli dodajemy pieczarki. Podsmażamy pieczarki, mieszając energicznie. Po jakimś czasie dodałam odrobinę wody, żeby pieczarki się nie spaliły. Kiedy pieczarki są już podsmażone, wykładamy je na talerz, gdzie już poprzednio umieściliśmy zeszkloną cebulę. Na tą patelnię dolewamy trochę oliwy i przesmażamy przez ok. 2 minuty mięso. Następnie mięso przekładamy do garnka i zalewamy je wodą tak, żeby woda pokryła mięso. Dodajemy startą marchew i selera, papryki oraz pieczarki z cebulą. Dolewamy wody, aby pokryć całość. Teraz jest moment, kiedy dodajemy wszystkie przyprawy. Gotujemy na małym ogniu aż mięso będzie miękkie, mieszając co jakiś czas. Kiedy w garnku wygotuje się spora ilość wody, a mięso będzie już miękkie i gotowe do spożycia, zaprawiamy gulasz następujących roztworem: w 0,5l wody mieszamy 3 czubate łyżki mąki i wlewamy do naszego gulaszu. Mieszamy całość i gotujemy jeszcze przez chwilę, mieszając raz po raz. Gulasz ma teraz piękną lekko gęstą konsystencję i można zdjąć go z gazu i zająć się gotowaniem kaszy gryczanej (jeśli nie zrobiliśmy tego w tzw. międzyczasie).
Kaszę gryczaną gotowałam według instrukcji na opakowaniu. Na nas dwoje użyłam 200g kaszy i ok. 700ml wody. Wyszło z tego dość dużo kaszy, ale my to za jednym posiedzeniem zjedliśmy, bo było takie dobre ;) Instrukcja mówiła, że kaszę należy przykryć i gotować przez 15 min., nie zdejmując pokrywki. Warto jednak od czasu do czasu zajrzeć, czy woda się nie wygotowała całkowicie, bo w zależności od mocy naszej kuchenki czasem gotowanie może być bardziej intensywne i możemy spalić garnek, a kaszy nie ugotować do końca. Po 15 min. kasza wchłonęła pięknie wodę i była miękka, sypka i gotowa do spożycia.

piątek, 10 kwietnia 2015

Fasolka po bretońsku

Fasolka po bretońsku to potrawa, o której moja mama zapomniała. Pamiętam, że dawno dawno temu ją robiła, ale jakoś przestała, nie wiem, z jakiego powodu. Szkoda, bo to jest naprawdę jedna ze smaczniejszych potraw w naszej rodzimej kuchni. Kiedyś spisałam od mamy ten przepis w specjalnym zeszycie, w którym mam przepisy na dania, które robi się u mnie w domu. Przepisy, które wydębiłam w bólach od mamy, bo mama robi wszystko "z głowy" i zupełnie nie umie podawać ilości i tłumaczyć jak laikowi. A ja laikiem jestem, dlatego wszystko muszę mieć powiedziane jasno i wyraźnie. Takie są moje przepisy. Udało mi się stworzyć jednak własny przepis na fasolkę po bretońsku, aby odejść trochę od gotowania wszystkiego na mięsnych wywarach, bo w tej potrawie i tak jest dużo mięsa. Z czystym sumieniem polecam, bo jestem dumna z tego przepisu, a samo danie gotowałam dzisiaj i jest przepyszne. Dopiszę, ile porcji z tego wyszło, jak skończymy garnek ;-)



Składniki na 5-6 porcji:


  • 500g fasoli jaś
  • 200g kiełbasy
  • 100-150g boczku
  • 2 średnie marchewki
  • 1 cebula
  • 80g koncentratu pomidorowego
  • 3 kopiaste łyżki mąki
  • 1 kostka rosołowa
  • 2 liście laurowe
  • kilka ziaren ziela angielskiego
  • natka pietruszki
  • sól, pieprz i papryka słodka do doprawienia

Wykonanie:

Fasolę należy moczyć w wodzie przez całą noc, jak moja mama mówi: "dziś na jutro". Fasolę odcedzamy z wody, w której się moczyła i przekładamy do dużego garnka, dorzucamy do niej pokrojone w talarki marchewki, ziele angielskie, kostkę rosołową, liście laurowe i natkę pietruszki, zalewamy wodą i gotujemy. Kiełbasę kroimy w talarki, boczek w kostkę i w miarę drobno kroimy też cebulę. Kiełbasę, boczek i cebulę przekładamy na patelnię, gdzie podsmażamy wszystko aż do zrumienienia. Odstawiamy na bok i czekamy aż fasola się ugotuje. Gotowanie fasoli do miękkości zajmuje ok. 55 minut. Kiedy fasolka jest miękka, dodajemy do niej zawartość patelni, czyli kiełbasę, boczek i cebulę. W garnuszku przygotowujemy 0,5l wody, w której mieszamy 3 kopiaste łyżki mąki i koncentrat pomidorowy. Zaprawiamy tak przygotowaną mikturą naszą fasolkę po bretońsku. Gotujemy jeszcze przez chwilę. Próbujemy jak smakuje całość i doprawiamy solą, pieprzem i mieloną papryką słodką. Gotowe. Smacznego :)

sobota, 22 listopada 2014

Grochówka niewojskowa

Zajęłam się dzisiaj robieniem grochówki. Już od jakiegoś czasu miałam na nią ochotę. Niedawno jakoś wynalazłam przepis na całkiem fajnej stronie Budget Bytes i postanowiłam zrobić. Strona chyba amerykańska, ale grochówka trochę domem zapachniała. Tyle, że nie jest aż na tylu rodzajach mięsa, jak zwykło się ją w Polsce robić, a zaledwie na boczku. Przedstawiam przepis.

Zupa z groszku połówek



Składniki na ok. 5 porcji:


  • 170g boczku (ja kupiłam pokrojony w kostkę)
  • 4 większe ziemniaki
  • 2 małe cebule 
  • 2 ząbki czosnku
  • 45 dag groszku połówek
  • 2 listki laurowe
  • ok. 8 kubków bulionu (jeśli nie mamy naturalnego, można zrobić go na kostce rosołowej)
  • pieprz czarny
  • sól



Wykonanie (mi zajęło 1 godzinę i 15 min.):

Przygotowanie zupy należy zacząć od ugotowania bulionu. Ja użyłam do tego celu 8 kubków wody, w której rozpuściłam naturalną kostkę rosołową przygotowaną przez mojego znajomego Włocha oraz pół kostki rosołowej warzywnej Maggi. Całość zagotowałam, w międzyczasie dosalając delikatnie, bo wywar wydawał mi się mało słony. Jeśli chcemy użyć do zupy boczku w kawałku, następnym krokiem jest pokrojenie go w kostkę. Siekamy także cebulę i czosnek oraz obieramy i kroimy w grubą kostkę ziemniaki. Ja preferuję pokroić i przygotować wszystkie składniki na samym początku, żeby później móc skupić się już tylko na gotowaniu. Wrzucamy boczek do dużego garnka i przesmażamy go we własnym tłuszczu, cały czas mieszając aż do momentu, gdy zbrązowieje lekko i zrobi się chrupiący. Nie należy się zbytnio martwić, że boczek przywiera do dna tworząc brązowy osad, w kolejnych fazach wykonania osad zniknie. Następnie dodajemy cebulę i czosnek i nadal mieszamy aż do momentu, gdy cebula i czosnek zarumienią się i zmiękną. Na to wszystko wysypujemy groszek i zalewamy bulionem. Wrzucamy do garnka liść laurowy oraz pieprzymy, następnie dodajemy ziemniaki - to wszystko na większym ogniu aż do czasu, gdy wszystko będzie bulgotać i wrzeć. Spróbujcie, czy zupa nie jest za słona lub za mało słona i ewentualnie wyregulujcie smak.Po zawrzeniu przykrywamy zupę pokrywką i gotujemy na małym ogniu przez 45 min. W tym czasie można się oddać ulubionym czynnościom albo... zmywaniu naczyń :) Po upływie 45 min. sprawdzamy, czy groszek jest odpowiednio miękki i jeśli jest, zupa gotowa :) Można zupę zblendować, jeśli lubimy taką gładką konsystencję, a jeśli wolimy czuć składniki zupy każdy z osobna, wylewamy na talerze. Moja zupa po ugotowaniu wyglądała w zasadzie prawie jak zblendowana, więc podarowałam sobie blendowanie. 

Smacznego, Moi Mili! 

piątek, 10 stycznia 2014

Chilli con carne - nasza wersja tej meksykańskiej potrawy

Nigdy nie byłam w Meksyku, ale jakoś podskórnie czuję, że pokochałabym kuchnię tego kraju miłością dozgonną. Mam nadzieję, że jakiś Meksykańczyk z podobnym do Włochów, surowym podejściem do przepisów nie obrazi się za publikację tego przepisu. Chciałam Was zainspirować do wykonania jednego z moich ulubionych dań, a mianowicie chilli con carne. Jest to danie kuchni meksykańskiej, ale jak do tej pory nie miałam szczęścia spróbować go w wykonaniu rodowitego Meksykańczyka. Zawsze jednak mi bardzo smakowało, ktokolwiek by nie był jego autorem. Uwielbiam połączenie mięsa, papryki, ostrych przypraw i czerwonej fasoli. Wszystkie cztery wymienione są moimi ukochanymi produktami spożywczymy, za które oddałabym 5 tabliczek czekolady. Tak już mam. Nie jestem fanką i maniaczką słodyczy, choć czasem lubię się rozpieścić czymś słodkim. Mam kilka swoich ukochanych deserów i może nawet kiedyś zaprezentuję Wam przepisy. Częściej jednak chodzą za mną smaki ostre (uwielbiam curry i chilli con carne właśnie), smak sosu pomidorowego, tuńczyka, owoców morza, serów czy mięsa. Wszystko to doprawione, aromatyczne, ziołowe. Bo nie znoszę jedzenia bez smaku. I tak sobie wyobraźcie Rozmarynowego. Będzie pachniał rozmarynem (zgodnie ze swoją nazwą), szałwią, bazylią, czosnkiem, ale również lekko szczypał język chilli i mieszanką przypraw. Jesteście za? Zatem pasujemy do siebie idealnie :-) Zapraszam na chilli con carne.


Składniki na 2 porcje:


  • ok. 250g mielonej wołowiny
  • 160g fasolki czerwonej z puszki (waga wraz z wodą, którą również zużywamy)
  • 1 czerwona papryka
  • literatka białego wina
  • 300ml puree pomidorowego
  • 2 papryczki chilli
  • wiązka rozmarynu świeżego lub suszonego
  • 2 ząbki czosnku
  • sól i pieprz
  • kumin do smaku (według uznania, jak dla mnie dużo równa się pysznie ;) )
  • oliwa z oliwek

Wykonanie:

Paprykę kroimy w paski lub w kostkę, a czosnek na drobniutkie kawałki. Stawiamy na ogniu głęboką patelnię i wlewamy na nią trochę oliwy. Wrzucamy posiekany czosnek i podsmażamy go, aż się ładnie zarumieni. Następnie wrzucamy paprykę, mieszamy chwilę i dodajemy mięso mielone oraz wiązkę rozmarynu. Solimy i pieprzymy. Mieszamy wszystko razem i gotujemy. Kiedy mięso zmieni kolor na brązowy, wlewamy białe wino. Po ok. 8 minutach dodajemy również pokrojoną w krążki lub porwaną papryczkę chilli, czerwoną fasolę wraz z wodą, w której się znajdowała oraz puree z pomidorów. Znowu wszystko mieszamy, przykrywamy pokrywką i gotujemy przez około 30-35 min., od czasu do czasu mieszając. Po tym czasie nasze chilli con carne jest gotowe do serwowania. Możemy je zawijać w tortille lub podawać z ryżem. My podaliśmy je z czarnym ryżem, którego podejrzewa się o świetne właściwości dla zdrowia. Ponoć już łyżka tego ryżu zawiera więcej przeciwutleniaczy niż łyżka jagód, które uważało się dotychczas za cudowny specyfik w dziedzinie przeciwutleniania, oraz zawiera dużo błonnika i witaminy E (zwanej witaminą młodości). Przeciwutleniacze nazywają się antycyjanami i są o tyle dobroczynne, że obniżają ryzyko zachorowania na raka i choroby serca. Oprócz tego czarny ryż zawiera również niezbędne aminokwasy i żelazo, przez co jest uznawany za lepszą alternatywę dla ryżu białego, a nawet brązowego. Nazywa się go również zakazanym ryżem, ponieważ przez długi czas podawany był wyłącznie cesarzowi chińskiemu, a lud nie miał do niego dostępu. Ja odkryłam go niedawno, dzięki teściowej. Wiem, że niestety w Polsce płaci się za niego mnóstwo pieniędzy. Ale rozumiem, że jest wart swojej ceny. Smacznego, Moi Mili!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Sałatka meksykańska - przepis funkcjonujący w mojej rodzinie

Jak już dowiedzieliście się z fanpage'a Rozmarynowego Bloga na facebooku, tegoroczne święta Bożego Narodzenia po raz pierwszy w życiu spędzam nie w Polsce i nie z moją rodziną, a z rodziną mojego narzeczonego we Włoszech. Mój Francesco, wiedząc, że tęsknię za Polską szczególnie w tym świątecznym czasie lub sam tęskniąc za polskimi specyjałami, zaproponował, żebym zrobiła naszą polską sałatkę, którą tu we Włoszech nazywa się insalata russa (rosyjska sałatka). Zapaliłam się do pomysłu, bo dzięki temu choć trochę mogę zasmakować atmosfery polskiego świętowania (wspomnienia smaków stanowią naprawdę ważną część mojej pamięci ogólnej). Jakiś czas zajęło nam ustalenie, który z kilku przepisów funkcjonujących w mojej rodzinie mam wykonać oraz czy aby na pewno znajdę wszystkie składniki. Na życzenie Franceska powstała sałatka meksykańska, a na życzenie jego mamy powstanie klasyczna jarzynówka. Czuję się dumna i podekscytowana, że mogę przedstawić światu przepis na tzw. sałatkę meksykańską (określenie meksykańska pojawia się niemal automatycznie, kiedy składnikiem potrawy jest czerwona fasola, mimo że jej związek z Meksykiem jest żaden). Przepis ten realizujemy w naszej rodzinie od dobrych kilku lat, kiedy to ludziom przestała wystarczać klasyczna jarzynowa, która do tej pory miała monopol, i zaczęły pojawiać się wersje eksperymentalne sałatki z majonezem jako dominującym sosem. Oczywiście każdy robi sałatkę meksykańską po swojemu i znalezienie w Internecie przepisu dokładnie takiego, jaki wykorzystujemy u mnie w domu, było niemożliwe, wobec czego musiałam poprosić bratanicę o przysłanie mi przepisu swoich rodziców. I oto jest - przepis na sałatkę polsko-rosyjsko-meksykańską!



Sałatka meksykańska


Składniki na ok. 4 porcje:


  • puszka kukurydzy (ok. 300g)
  • puszka fasoli czerwonej (ok. 320g)
  • 1 por
  • 1 słoik papryki konserwowej (ok. 400g)
  • 25-30 dag gotowanej szynki wieprzowej
  • majonez
  • sól i pieprz do przyprawienia

Wykonanie:

Czerwoną fasolę wylewamy na durszlak i przelewamy zimną wodą. Osuszamy i wrzucamy ją do garnka, w którym będziemy mieszać sałatkę. To samo robimy z kukurydzą. Białą część pora kroimy w półplastry, a następnie przelewamy go wrzątkiem na durszlaku, odczekujemy kilka sekund i polewamy go zimną wodą. Po odsączeniu wody wrzucamy go do garnka. Paprykę i szynkę kroimy w kostkę i łączymy z pozostałymi składnikami. Przyprawiamy sałatkę solą i pieprzem według uznania, dodajemy majonez i mieszamy wszystko razem. Przekładamy gotową sałatkę do ozdobnej miski, przykrywamy i wkładamy do lodówki. Po schłodzeniu serwujemy. Smacznego!


środa, 11 grudnia 2013

Spaghetti carbonara - oryginalny włoski przepis

Obecnie przebywam w pięknej, słonecznej Italii i sama nie wiem, czy jeść, czy fotografować czy pisać dla Was. Włochy to kraj idealny dla bloggera kulinarnego. Oferuje różnorodność kuchni regionalnych i produktów, które przy tym są zdrowe i ekologiczne. Najściślejsze więzy łączą mnie z Ligurią, regionem Włoch położonym na północy, którego stolicą jest Genua. Przepisy, które pojawią się na blogu w przyszłości będą pewnie specjałami kuchni liguryjskiej bądź genueńskiej, bowiem mój narzeczony domaga się specjalnej rubryki, poświęconej daniom Ligurii. Niektóre przepisy, które już tutaj opublikowałam też z kuchni tego regionu się wywodzą. 
Niemniej jednak dziś zaproponuję Wam przepis na danie ogólnowłoskie albo nawet i ogólnoświatowe. Spaghetti carbonara, bo o nim mowa, zyskało szeroką popularność w wielu krajach globu, w tym i w naszej pięknej Polsce. Pojawiło się jednak pewne przekłamanie w przepisie i trudno mi teraz dojść, dlaczego tak się stało. Może ktoś z Was mnie oświeci, skąd w przepisie na carbonarę pojawiła się śmietana..? Pytałam wielu Włochów, czy używają śmietany, wszyscy twierdzili zgodnie, że nie, pytałam, czy może używają jej w innych regionach, też twierdzili, że nie. Tak więc mam przyjemność zweryfikować przepis na to znane danie i przedstawić go w takiej formie, w jakiej funkcjonuje we Włoszech. Przyznam, że raz w życiu jadłam spaghetti carbonara ze śmietaną, wykonane przez moją dobrą koleżankę Polkę i bardzo mi smakowało, ale żaden Włoch nie nazwałby go carbonarą. Przepisy na dania swojej kuchni Włosi traktują kanonicznie i niechętni są na majstrowanie przy nich. Błagam, nie róbcie więc tego. Przynajmniej nie w obecności Włochów ;) Spaghetti carbonara nie jest daniem wegetariańskim ze względu na zawartość boczku (lub idealnie pancetty) i nie jest też specjalnie lekkie, więc odchudzającym się czytelnikom nie mogę go polecić. Jeśli jednak nie dbasz o diety, a specjalną wagę przykładasz do smaku, oto i jest, specjalnie dla Ciebie - spaghetti carbonara! 




Spaghetti carbonara



Składniki na 4 porcje:


  • 400g spaghetti
  • ok. 200g niewędzonego pokrojonego w kostkę boczku lub idealnie pancetty - włoskiego suszonego boczku
  • 1 cebula
  • 4 żółtka i 1 całe jajko (ma być tyle żółtek, na ile osób przyrządzamy spaghetti)
  • 40g startego parmezanu
  • czarny pieprz
  • sól do osolenia wody na makaron

Wykonanie:

Zastawiamy osoloną wodę na makaron i gotujemy spaghetti al dente. Boczek wrzucamy na patelnię i smażymy we własnym tłuszczu. Kiedy jest lekko chrupiący (a broń Boże nie przypalony!), dorzucamy do niego cebulę pokrojoną w drobniutką kostkę i rumienimy ją. Po uzyskaniu złotego koloru cebuli, zestawiamy patelnię z ognia. W misce rozbijamy jajko i dodajemy 4 żółtka, starty parmezan oraz dość dużo czarnego pieprzu (nazwa carbonara pochodzi od węgla, co znaczy, że potrawa ma być czarna od pieprzu). Wszystko to roztrzepujemy ubijaczką lub widelcem, jeśli nie mamy pod ręką ubijaczki. Kiedy makaron jest ugotowany i odcedzony, mieszamy go dokładnie z zawartością patelni oraz miski. I gotowe. Prawda, że proste? Buon appetito! :-)

niedziela, 10 listopada 2013

Gorący kociołek pachnący rozmarynem

Moi Drodzy, nie jest do końca tak, że ja to nawet wodę na herbatę umiem przypalić. Dzisiaj udało mi się zrobić dla siebie pyszną kolację, nieznacznie tylko instruowaną radami mojego narzeczonego. Pozostajemy w temacie dań z fasolką, dań z wykorzystaniem kiełbasy chorizo oraz dań prostych i szybkich w wykonaniu, acz smacznych. Od czasu do czasu pojawią się dania trudniejsze, na przykład planowana przeze mnie od dłuższego czasu lazania. Ale póki co, będzie łatwo, lekko i przyjemnie ;-) Przedstawię przepis na danie, który wymyśliłam sama, bazując na składnikach, które akurat w domu były. Niektóre produkty zostały z gotowania potrawy pasta e fagioli, na którą przepis znajdziecie tutaj, więc jeśli próbowaliście ją przyrządzać, składniki na danie, które Wam teraz proponuję już macie. A proponuję gorący kociołek, bo tak się to profesjonalnie nazywa, czyli coś w rodzaju casserole, tylko że nie zapiekane, a gotowane. Kolejna potrawa idealna dla kulinarnych leniuchów lubiących smacznie zjeść (zresztą, kto nie lubi?).


Gorący kociołek z chorizo i czerwoną fasolą


Składniki na 2 porcje:


  • 1 ogromny ziemniak
  • 1 duża marchewka
  • 1 mała cebula
  • laska kiełbasy chorizo
  • ok. 180g fasolki czerwonej z puszki (wraz z wodą)
  • wiązka świeżego rozmarynu
  • pół papryczki chilli
  • papryka w proszku
  • sól i pieprz do smaku
  • 1l zimnej wody


Wykonanie:

Kroimy w półplastry kiełbasę chorizo i cebulę, ziemniaka w kostkę, marchew i chilli w plasterki. Wrzucamy kiełbasę do garnka z wiązką rozmarynu. Kiedy kiełbasa zacznie się smażyć w swoim tłuszczu, dorzucamy cebulę i mieszamy. Następnie dodajemy ziemniaka, marchew i chilli, solimy i mieszamy. Chwilę podsmażamy i zalewamy litrem wody. Przyprawiamy papryką w proszku i pieprzem i gotujemy na dużym ogniu cały czas. Kiedy całość nam się zagotuje, dodajemy czerwoną fasolę wraz z wodą, w której się znajdowała. Gotujemy do czasu, aż ziemniaki i marchew będą miękkie. Od czasu do czasu należy potrawę przemieszać. Spróbujmy też, czy nie potrzeba jej dosolić. Sami zdecydujmy o tym, jaką nasz kociołek ma mieć konsystencję. Jeśli wolimy formę zupy, wyłączamy gaz, jak tylko ziemniaki i marchewka zmiękną. Jeśli wolimy gęstą i bardziej suchą, gotujemy dłużej, na końcu jednak dość intensywnie mieszając, żeby nam się danie nie przypaliło. I gotowe. Mam nadzieję, że będzie Wam smakowało :-)

środa, 6 listopada 2013

Pasta e fagioli, czyli fasolka po włosku

Już dość dawno temu obiecałam, że niedługo przedstawię Wam przepis na danie z fasolką w roli głównej. Długo zwlekałam, ale oto i jest. Włosi, szczególnie na wsi, serwują sobie coś pomiędzy zupą a makaronem i nazywają to danie po prostu pasta e fagioli, czyli makaron i fasolki. W różnych regionach potrawa ta może się różnić nieznacznie. Moja wersja jest najbliższa terenom Ligurii. Chyba pierwszy raz w historii tego bloga przedstawię przepis na danie niewegetariańskie, aczkolwiek w bardzo prosty sposób można wyeliminować z przepisu mięso. Myślę, że niestety nieznacznie straci wtedy na walorach smakowych. Ja osobiście uważam, że danie jest przepyszne i bardzo zdrowe ze względu na wartości odżywcze fasoli oraz obecność warzyw. Uwielbiam wszelkiego rodzaju potrawy z fasolką. Z łezką w oku wspominam fasolkę po bretońsku mojej mamy. A tymczasem będzie fasolka po włosku jako całkiem niezły substytut :-)



Pasta e fagioli


Składniki na około 5 porcji:


  • 250g makaronu spaghetti (najodpowiedniejszy jest jednak makaron ditalini)
  • 250g suszonej fasoli (my wykorzystaliśmy fasolę pinto, ale można użyć też innej, niedużej fasoli, na temat odmian fasolki pisałam w tym poście. Można użyć fasoli z puszki, ale UWAGA, wówczas wrzucamy ją do garnka razem z makaronem, bo taka fasolka jest już ugotowana)
  • 1 cebula
  • 1 średniej wielkości marchewka
  • 2 ząbki czosnku
  • boczek lub mała laska hiszpańskiej kiełbasy chorizo (ok. 100g)
  • 1 gałązka rozmarynu
  • 1 puszka krojonych pomidorów
  • 3/4 małego garnka bulionu (z kostki lub naturalnego)
  • oliwa z oliwek
  • sól i pieprz do smaku
  • listek laurowy (opcjonalnie)
  • parmezan do starcia


Wykonanie:

Fasolkę namaczamy w wodzie przez noc. Siekamy cebulę, marchewkę, boczek (lub chorizo) i czosnek i wrzucamy je do garnka z oliwą z oliwek. Dodajemy rozmaryn (a także liść laurowy, jeśli mamy) i podsmażamy aż nabiorą ładnego koloru. Solimy i pieprzymy. Wrzucamy fasolkę. Mieszamy składniki ze sobą w garnku przez jakiś czas. Następnie dodajemy pomidory z puszki. Puszkę przepłukujemy wodą, ale tej wody nie wylewamy do zlewu, tylko do garnka z potrawą. Wszystko razem gotujemy, aż woda wyparuje. Dodajemy 3/4 garnka bulionu i gotujemy. Jest to dobry moment, żeby spróbować, czy nie trzeba dodać jeszcze soli lub pieprzu. Kiedy fasolka jest miękka, znaczy, że danie jest już prawie gotowe. Na koniec wrzucamy do niego połamane spaghetti i gotujemy do czasu, aż makaron się ugotuje. Pamiętajmy, że nie należy rozgotować makaronu za bardzo zgodnie z włoską zasadą, że makaron ma być al dente. Również z tego względu, że będziemy pewnie danie jeszcze odgrzewać i nie chcemy, aby zrobiła się nam papka. Kiedy makaron jest ugotowany, danie jest gotowe do serwowania. Konsystencja tego dania powinna być trochę gęstsza niż zupy, jak pisałam, powinno to być coś pomiędzy zupą a daniem z makaronu. Zdjęcie zrobiłam odgrzanemu daniu, można łatwo zauważyć, że jest naprawdę gęste, świeżo po ugotowaniu przypomina bardziej gęstą zupę. Ważna rzecz: kiedy danie znajduje się już na talerzu, należy posypać je zmielonym pieprzem, polać odrobinką oliwy z oliwek i zetrzeć na wierzch parmezan. Danie nabiera wówczas ciekawego smaku - smaku Południa. Życzę smacznego!