wtorek, 26 stycznia 2016

Zupa krem z brokuła

Ostatnio na fanpage'u prosiłam o inspirację, jak wykorzystać rosół z kurczaka. Właściwie tak pytałam, ale miałam już określony smak, który wyklarował się sam :) Rosół został mi po gotowaniu obiadu dla mojego prawie 11-miesięcznego synka i był to bardzo ładniutki, niedoprawiony solą ani innymi przyprawami bulion. Oczywiście wywar warzywny sprawdzi się w tym przepisie równie dobrze. A smak miałam na... brokuły. Poszperałam w sieci i stworzyłam swój własny przepis. Trochę odchudzony i co ważniejsze bez śmietany. Trik jest taki, że zamiast śmietany dodajemy kalafiora i odrobinę mąki i te dwa składniki bardzo pięknie zagęszczają zupę tak, że powstaje nam gęsty aksamitny krem bez ładowania dodatkowego tłuszczu, który i tak już jest w rosole i maśle. Na pomysł z kalafiorem mam copyrights ;) W każdym razie jestem z siebie dumna. Mój partner był zachwycony, a zawsze kiedy jemu smakuje, to dla mnie znak, że przepis musi iść na bloga ;-) Bardzo łatwo przerobić ten przepis na wegański, jeśli zamiast masła użyjemy oliwy z oliwek i użyjemy wywaru warzywnego. I wtedy o serze na wierzchu też nie ma mowy. Zapraszam.



Składniki na ok. 5 porcji:

1 brokuł
kilka różyczek kalafiora
1,5l rosołu (warzywnego lub z kurczaka)
2-3 łodygi selera naciowego
1 cebula
3 łyżki masła
ok. 30 gr mąki
sól i pieprz
cheddar do podania (opcjonalnie)

Wykonanie:

Wykonanie zaczynamy od nielubianej przeze mnie czynności, czyli od pokrojenia składników. Na szczęście nie ma tutaj aż tak dużo siekania:
1. Cebulę kroimy drobno
2. Selera naciowego myjemy i kroimy w plasterki
3. Brokuła i kalaforia myjemy i oddzielamy różyczki od reszty. W przypadku brokuła do zupy możemy też wrzucić pokrojony pień. Zupa to świetna okazja, żeby ugotować brokuła w całości, niczego nie wyrzucając.
W dużym garnku rozgrzewamy masło (robimy to nie na największym ogniu, ale na średnim, żeby nie spalić masła). Wrzucamy na nie cebulę i selera naciowego i smażymy do momentu, kiedy poczujemy ich piękny zapach uwalniający się w procesie smażenia. Dodajemy do nich mąkę i cały czas mieszamy, aby mąka się nie przypaliła. Po chwili wrzucamy do garnka brokuła i różyczki kalafiora i całość zalewamy rosołem. Jeśli warzywa nie są w całości pokryte płynem, dolewamy jeszcze wody, tak aby pokryć je całkowicie. Kiedy zupa zawrzy, doprawiamy ją solą i pieprzem, przykrywamy i zostawiamy na średnim ogniu do momentu aż kalafior i brokuł się ugotują. Kiedy warzywa są już miękkie, blendujemy całość blenderem ręcznym do uzyskania pożądanej przez siebie konsystencji. Ja lubię nie tak całkiem kremową zupę, ale coś pośredniego. Podajemy z serem cheddar startym na tarce o grubych oczkach, którym posypujemy naszą zupę już na talerzu. Smacznego!

sobota, 23 stycznia 2016

Musli domowej roboty z jogurtem na supersmaczne i zdrowe śniadanie

Mówiłam chyba kiedyś, że za prawie każdym przepisem publikowanym na tym blogu stoi jakaś osoba, która była inspiracją do wypróbowania pomysłu na danie. W zeszłe wakacje, kiedy w Atenach panował niemiłosierny upał, na pomoc przyszła moja koleżanka ze szkoły podstawowej Sylwia. Zainspirowała mnie do skomponowania własnego musli, które mogę jeść na śniadanie z jogurtem naturalnym i łyżeczką miodu. Muszę powiedzieć, że znowu niezbyt się wstrzelam z postem w porę, bo mamy przecież srogą zimę, ale... Jeśli nie będzie na teraz, będzie na zaś ;) W lecie dostałam naprawdę pozytywnego wiatru w żagle, wyszukując, co bym tu mogła zmieszać w moim musli. Bo przecież tym razem nie będę zdana na to, co ktoś już dla mnie przygotował, z niekoniecznie pożądanymi dodatkami, ale będę mogła podążać za swoimi smakami kulinarnymi. Niestety z orzechami i nasionami jest tak, że takie małe, a zawierają dużo kalorii, z tego prostego względu, że są oleiste. Ale zawarte w nich tłuszcze to te dobre, które zbawiennie wpływają na nasze zdrowie. Jeśli jednak w tym momencie pracujecie nad zrzuceniem paru kilo, dobrze jest wiedzieć, co się je i jaką to ma wartość kaloryczną. Ja takie informacje wówczas wyszukałam i skomponowałam śniadanie, dostosowane do swojego zapotrzebowania na kalorie, które w całości ma około 450 kcal. Przedstawiam zatem mieszankę, która bardzo dogadza moim kubkom smakowym. Może Was to zainspiruje do zrobienia swojego własnego musli. Będzie to dość nietypowy przepis, bo będę dodatkowo podawać, ile kalorii ma poszczególny składnik :)


Składniki:


Musli
2 łyżki płatków owsianych błyskawicznych 74 kcal
1 łyżka siemienia lnianego 53 kcal - co ważne tutaj, siemię lniane należy mielić bezpośrednio przed spożyciem, aby zawarte w nim związki nie ulotniły się, a tłuszcze nie zjełczały. Do mielenia używam małego blendera.
0,5 łyżki żurawiny 19 kcal
0,5 łyżki pestek słonecznika 28 kcal
1 łyżka jagód goji 30 kcal
0,5 łyżki płatków migdałowych 29 kcal
0,5 łyżki rodzynek 21 kcal
1 orzech włoski drobno posiekany (ok. 4gr) 26 kcal

200gr jogurtu naturalnego, czyli cały pojemnik w moim przypadku 132 kcal (jogurty naturalne mają różną wartość kaloryczną, w zależności od producenta i rodzaju, ale ta wartość widnieje na opakowaniu)
1 łyżeczka miodu 39 kcal

Wykonanie:

Składniki musli odmierzamy i wsypujemy do miski, zalewamy je jogurtem naturalnym i mieszamy. Całość polewamy łyżeczką miodu i zajadamy. Jak widać, takie śniadanie ma 451 kcal. To jest tylko przykład. Jako składniki musli doskonale pasują także: wiórki kokosowe, suszone jagody lub inne suszone owoce, pozostałe rodzaje orzechów: ziemne, laskowe, nerkowca, brazylijskie (uwaga: te są najbardziej kaloryczne!), makadamia, pistacje, orzeszki piniowe, pestki dyni, sezam, nasiona chia, otręby itp.
Mieszankę można przygotować w większej ilości i przechowywać w słoiku. Ze względu na kontrolę kaloryczności ja akurat każdorazowo przygotowywałam moje musli.

środa, 13 stycznia 2016

Co w sezonie? Sałatka z brukselką, serem pleśniowym i żurawiną

Jak obiecałam, tak robię. Dziś chcę przekonać tych, którzy są sceptyczni co do niej, że brukselka może być składnikiem prostego, ale wyszukanego zarazem dania, i że może smakować przepysznie.
Brukselka jest teraz w sezonie, zarówno w Polsce, jak i w Grecji. Dlaczego warto ją jeść? Najpierw argumenty dla rozumu, potem dla podniebienia ;) Niech Was nie zmyli to, że mała. Ta minikapustka ma działanie antyrakowe i antybakteryjne, zawiera witaminę K, C, A oraz inne w mniejszych ilościach, a także kwas foliowy, potas, wapń, żelazo, magnez, fosfor i cynk. Odpowiednio zestawiona z innymi produktami spożywczymi może być naprawdę smaczna. Ja akurat od zawsze lubiłam brukselkę, w moim domu rodzinnym jedzoną tylko w zupie jarzynowej. Można i w zupie, czemu nie, ja jednak zaproponuję coś, co wygląda bardziej dostojnie. Spójrzcie na zdjęcie poniżej i powiedzcie: czy nie czujecie się zaintrygowani? :-)




Składniki:

450gr brukselki (waga przed obraniem)
2 łyżki masła
garś orzechów włoskich pokrojonych na mniejsze kawałki i uprażonych na patelni
60gr niebieskiego sera pleśniowego pokruszonego lub pokrojonego na małe kawałki (obojętnie jakiego, u mnie duński ser pleśniowy, może to równie dobrze być gorgonzola, roquefort czy stilton)
garść suszonej żurawiny
15ml octu balsamicznego
2 płaskie łyżeczki miodu
sól i pieprz

Wykonanie:

Wykonanie zaczynamy od umycia brukselki, oderwania nieładnych, zewnętrznych liści, obcięcia twardej podstawy i przekrojenia poszczególnej główki na pół. Na patelni rozgrzewamy masło, kiedy jest roztopione, wrzucamy na nie brukselkę, a następnie solimy ją i pieprzymy. Mieszamy ją drewnianą łyżką, a następnie zniżamy ogień na minimalny i przykrywamy pokrywką. W międzyczasie, kiedy brukselka się gotuje, sprawdzamy ją, mieszamy i jeśli się za bardzo pali, można ją podlać odrobiną wody. Sprawdzamy widelcem miękkość brukselki i, jeśli widelec łatwo wchodzi w jej "głębia", oznacza to, że jest ugotowana. 



Wtedy wykładamy ją do miski i studzimy. W czasie kiedy brukselka nam stygnie, przygotowujemy sos, mieszając ocet balsamiczny z miodem.
Sosem polewamy wystudzoną brukselkę, a następnie dodajemy orzechy i mieszamy. Dodajemy pokruszony ser pleśniowy oraz żurawinę na wierzch i sałatka jest gotowa do serwowania. Idealna jako przystawka, ale może też służyć jako danie główne i lunch do pracy ;)

wtorek, 12 stycznia 2016

Co w sezonie? Warzywa i owoce dostępne w styczniu w Polsce i w Grecji

Drodzy Moi, chciałabym, żeby mój blog miał jasne przesłanie i misję, którą jest propagowanie jedzenia warzyw i owoców. Mam jeszcze parę innych, ale ta jest dość istotna ;) Ważne jest, aby jeść warzywa i owoce, które są akurat w sezonie, co znaczy, że w danym czasie następuje ich naturalna zbiórka. Nie jest to jednak łatwe zadanie, ponieważ piszę swojego bloga z Grecji, ale jego odbiorcami są głównie Polacy mieszkający w Polsce (wiem wiem, polonia jest wszędzie, sama nią jestem ;) ). Zauważyłam ogromny rozdźwięk pomiędzy tym, co jest w sezonie w Polsce, a co tu w Grecji. Najbardziej dobitne przykłady: rzodkiewka, która jest nowalijką i mojej polskiej duszy kojarzy się z wiosną i budzącą się do życia przyrodą, tu na targach warzywnych pojawia się w jesieni i w tymże czasie jest tu na nią sezon. Podobnie np. kalafior, który u nas je się latem i wczesną jesienią, tu pojawia się późną jesienią i jest w sezonie zimą, nawet teraz w styczniu. Podobnie z botwinką i młodymi buraczkami. Pamiętacie, że niedawno publikowałam przepis na botwinkę, bo młode buraki są w sprzedaży jakoś od grudnia. 
Ten post będzie poświęcony informacji na temat: jakie warzywa i owoce są w sezonie w tym miesiącu, czyli w styczniu, w Polsce i w Grecji. Wiedzę na ten temat czerpię z Internetu. Może zacznę od Grecji, bo jest tych warzyw tu zdecydowanie więcej do wyboru w styczniu. Co zatem w sezonie:

Warzywa i zioła:

Brokuły
Brukselka
Burak
Kapusta
Marchewka
Kalafior
Seler
Boćwina (nie chodzi tu o liście buraka, ale o zielone liście z tej samej rodziny, po włosku bietole, wyglądają tak: KLIK )
Cykoria
Koperek
Fenkuł
Por
Pietruszka (jej natka, Grecy nie znają korzenia pietruszki, jak i Włosi)
Brukiew
Sałata rzymska
Szpinak

Owoce:

Jabłka
Awokado
Klementynki
Grejpfruty
Cytryny
Pomarańcze
Mandarynki

Jak widać, jest tego sporo, a niektóre z tych warzyw dostępne są u  nas dopiero w lecie. A teraz co w Polsce jest w sezonie (źródło: http://www.produkty-tradycyjne.pl/kalendarz):

Warzywa i zioła:

Brukiew 
Brukselka
Burak
Cebula
Czosnek 
Fasola
Jarmuż (w Grecji niedostępny w supermarketach i sklepach i trzeba go ze świecą szukać...)
Kapusta
Marchewka
Pietruszka (korzeń)
Por 
Seler
Ziemniak
Pieczarki

Owoce:

Jabłka
Gruszki


Pomyślałam, że dobrym sposobem na propagowanie jedzenia warzyw (do owoców nie trzeba aż tak przekonywać) jest pokazanie, w jaki sposób je przyrządzać. Według mnie, większość warzyw w odpowiedni sposób przyrządzona jest pyszna i do każdego warzywa można się przekonać. No chyba że ktoś ma szczególną awersję do czegoś, jak ja do anyżku i dlatego fenkuł zdecydowanie odpada. Ale tylko fenkuł, całą resztę warzyw uwielbiam. Mam taki pomysł na serię postów, każdego miesiąca będę publikować posta informacyjnego, co w sezonie u mnie i w Polsce, a następnie wybiorę jedno warzywo dostępne u mnie i u Was i opublikuję przepis z wykorzystaniem tego warzywa. Co Wy na to? :) Dajcie znać w komentarzach.