Nie odkryję Ameryki, gdy stwierdzę, że w gąszczu przeróżnych sposobów odżywiania (aka diet) można się pogubić i że już mamy naprawdę dość wysublimowanych nazw, typu: paleo albo keto, które nic nam nie mówią, a gdy już się z nimi zapoznamy, okazuje się, że ktoś nam proponuje zrezygnowanie z jakiejś grupy produktów spożywczych. Czy aby na pewno, żeby być zdrowym i pięknym i szczupłym, trzeba z czegoś rezygnować?
Ci, którzy interesują się zdrowym odżywianiem i dietetyką, nawet bardzo sporadycznie, słyszeli zapewne o sławnej diecie śródziemnomorskiej. Dla laika termin ten przywołuje bardzo szeroki zakres skojarzeń, niektórych słusznych, a niektórych nie. Zapewne dieta śródziemnomorska kojarzy się nam z oliwą z oliwek i jedzeniem ryb i owoców morza. I słusznie. Termin ten myląco może wskazywać, że taki sposób jedzenia prezentują wszystkie kraje leżące wokół basenu Morza Śródziemnego, a nie, tutaj należy się sprostowanie.
W dietetyce terminem dieta śródziemnomorska określa się styl jedzenia Kreteńczyków oraz mieszkańców południowej Grecji i Włoch w latach 60 i 70. Wiedzieliście!? Pewnie niekoniecznie. I ten właśnie sposób odżywiania się uznaje się za wzorcowy i najbardziej zbilansowany, a także gwarantujący wolność od chorób i długowieczność.
W dietetyce terminem dieta śródziemnomorska określa się styl jedzenia Kreteńczyków oraz mieszkańców południowej Grecji i Włoch w latach 60 i 70. Wiedzieliście!? Pewnie niekoniecznie. I ten właśnie sposób odżywiania się uznaje się za wzorcowy i najbardziej zbilansowany, a także gwarantujący wolność od chorób i długowieczność.
© Francisco Arara/Thinkstock |
Przyjrzyjmy się zatem, co i jak jadali Kreteńczycy, aby wyłuskać sobie wytyczne ich diety.
1. Źródło tłuszczy
1. Źródło tłuszczy
Tłuszcze stanowiły 35-40% ich dziennej dawki kalorycznej. Ale uwaga, źródłem tłuszczu była głównie oliwa z oliwek i oliwki (nie masło, smalec, czy tłuszcze zwierzęce). Wniosek, który się narzuca sam, jest taki, że nie należy bać się tłuszczu jak ognia, trzeba zadbać, aby był to dobry dla zdrowia tłuszcz.
2. Mięso czerwone
Kreteńczycy jedli mięso czerwone tylko podczas świąt i zaledwie co drugi tydzień (!). Kurczaka jedli częściej, ale tylko raz do dwóch razy w tygodniu.
3. Ryby
Możecie się pewnie domyślić, że bliskość morza zapewniała, że pojawiały się na stole 1-2 razy w tygodniu.
4. Mleko i nabiał
Kreteńczycy nie spożywali dużych ilości nabiału, mówi się, że szklankę mleka dziennie. Pozostałe zapotrzebowanie na nabiał zaspokajał ser, ale raczej ten świeży niż bardzo dojrzały.
5. Jajka
2-3 tygodniowo.
6. Ślimaki
Były jednym z głównych źródeł białka. Te kreteńskie ponoć zawierają więcej omega-3 niż te francuskie.
7. Zboża
Spożywali tylko produkty pełnoziarniste, jak sławne jęczmienne suchary (paximadi), ale także ryż i pszenicę. Biały chleb był zarezerwowany tylko na świętowanie.
8. Strączkowe i ziemniaki
Zaspokajały potrzebę węglowodanów. Strączkowce były jedzone w ilości 3 porcji na tydzień (głównie fasola).
9. Warzywa i owoce
Stwierdzono, że Kreteńczycy jedli więcej owoców niż w jakimkolwiek innym kraju basenu Morza Śródziemnego. Posiłki w znacznej części były oparte na warzywach, z czego ważną rolę odgrywała dziko rosnąca zielenina (tzw. horta).
10. Umiarkowana konsumpcja wina
Nawet 1-2 szklaneczek (małych, nie naszego rozmiaru) dziennie.
Jak dla mnie to brzmi naprawdę rozsądnie. Rezultaty są potwierdzone naukowo przez np. długą żywotność mieszkańców wysp greckich. I co się okazuje? Nie musimy niczego z diety eliminować. Niektóre rzeczy należy tylko ograniczyć.
Ja osobiście od jakiegoś roku staram się podążać za tym modelem odżywiania się. Kiedyś na 8 miesięcy wyeliminowałam mięso czerwone, jednak po przeprowadzce do Włoch wróciłam do niego. Staram się teraz jeść mięso czerwone tylko raz w tygodniu i jest to dla mnie idealna sytuacja. Jeśli chodzi o ryby i owoce morza, chętnie jadłabym je dwa razy w tygodniu, jednak ich cena wymusza zmniejszoną częstotliwość, tak więc jest to raz w tygodniu (czasem na tuńczyku z puszki pozostając). Kurczak lub indyk - również raz w tygodniu.
Co jest bardzo ważne, jemy już od bardzo dawna 2-3 jajek tygodniowo i tego się trzymamy ściśle. Francesco nie lubi jajek za bardzo, więc jest szczęśliwy z dwoma, ja natomiast uwielbiam jajka, ale uważam, że ich ograniczenie jest dobre zarówno ze względów zdrowotnych, jak i innych.
Ja osobiście od jakiegoś roku staram się podążać za tym modelem odżywiania się. Kiedyś na 8 miesięcy wyeliminowałam mięso czerwone, jednak po przeprowadzce do Włoch wróciłam do niego. Staram się teraz jeść mięso czerwone tylko raz w tygodniu i jest to dla mnie idealna sytuacja. Jeśli chodzi o ryby i owoce morza, chętnie jadłabym je dwa razy w tygodniu, jednak ich cena wymusza zmniejszoną częstotliwość, tak więc jest to raz w tygodniu (czasem na tuńczyku z puszki pozostając). Kurczak lub indyk - również raz w tygodniu.
Co jest bardzo ważne, jemy już od bardzo dawna 2-3 jajek tygodniowo i tego się trzymamy ściśle. Francesco nie lubi jajek za bardzo, więc jest szczęśliwy z dwoma, ja natomiast uwielbiam jajka, ale uważam, że ich ograniczenie jest dobre zarówno ze względów zdrowotnych, jak i innych.
Oboje bardzo lubimy strączkowce i pojawiają się w menu rodzinnym przynajmniej 2 razy na tydzień, pod różnymi postaciami: fasolki borlotti, czerwonej, Jasia, soczewicy, cieciorki, grochu czy groszku.
Staram się, aby danie bazowało na warzywach, a wszystko inne było dodatkiem, tak w skrócie mówiąc.
Mam nadzieję, że da Wam do myślenia styl życia i jedzenia zacnych Kreteńczyków. Ja moją wiedzę na temat diety śródziemnomorskiej czerpię głównie od Greczynki urodzonej i wychowanej w Stanach Zjednoczonych, Eleny Paravantes, obecnie mieszkającej w Atenach, która jest dyplomowanym dietetykiem i której bloga Olive Tomato śledzę chętnie i z zaciekawieniem.