Po tym wpisie zaczną mnie bardzo lubić weganie, bo wegetarianie chyba już powinni mnie lubić od jakiegoś czasu :) Na 27 przepisów aż 15 to przepisy odpowiednie dla wegetarian. To więcej niż połowa. A to za sprawą tego, że ja jakoś dużo mięsa nie jem, aczkolwiek chyba nie umiałabym całkowicie powiedzieć mu żegnaj. Główni winowajcy to włoskie prosciutto crudo (chyba szynka w ogóle), nasza kiełbasa polska i pyszne dania rodzime, które się z mięsem czy kiełbasą robi, a które uwielbiam, jak fasolka po bretońsku, gołąbki czy bigos. Bardzo lubię też ryby i owoce morza. No nie, chyba nigdy nie uda mi się przejść na wegetarianizm. Byłoby to bardzo sztuczne, bo jadąc do Polski, nie oparłabym się kuchni mojej mamy. Mam chyba za mało ideologicznej motywacji, a za dużo ciągot smakosza dobrego jedzenia :)
Dziś proponuję Wam wykonanie dania, które poznałam dzięki mojej drugiej połowie. Jest to danie, powiedzmy, chłopskie, proste i bazujące na tym, co akurat na polu urosło. Można powiedzieć, że jest to zupa, ale to zależy od tego, ile wody dodamy. Jej pochodzenie to oczywiście Liguria, region na północy Włoch. Wdzięczna nazwa tejże to mesciua. Samo słowo "mesciua" (wymawiane mesiua) wywodzi się z dialektu liguryjskiego. Do jej wykonania potrzebujemy tylko 3 składników, do przyprawienia kolejnych 3. Jest to świetna propozycja dla wegetarian i weganów, ponieważ jedna porcja tego dania dostarcza dużo białka. Dodatkowo zawiera błonnik, dzięki czemu jest zdrowe i przyspiesza nasz metabolizm.
Dziś proponuję Wam wykonanie dania, które poznałam dzięki mojej drugiej połowie. Jest to danie, powiedzmy, chłopskie, proste i bazujące na tym, co akurat na polu urosło. Można powiedzieć, że jest to zupa, ale to zależy od tego, ile wody dodamy. Jej pochodzenie to oczywiście Liguria, region na północy Włoch. Wdzięczna nazwa tejże to mesciua. Samo słowo "mesciua" (wymawiane mesiua) wywodzi się z dialektu liguryjskiego. Do jej wykonania potrzebujemy tylko 3 składników, do przyprawienia kolejnych 3. Jest to świetna propozycja dla wegetarian i weganów, ponieważ jedna porcja tego dania dostarcza dużo białka. Dodatkowo zawiera błonnik, dzięki czemu jest zdrowe i przyspiesza nasz metabolizm.
Składniki na ogromny garnek tej zupy:
- 350g suchej cieciorki
- 450g mrożonej fasoli borlotti (lub jakiejkolwiek innej odmiany)
- 250g ziaren pszenicy (myślę, że kasza gryczana byłaby tutaj dobrym zamiennikiem)
- sól
- oliwa z oliwek
- pieprz czarny świeżo mielony
- opcjonalnie parmezan
Wykonanie:
1. Cieciorkę i pszenicę moczymy w wodzie przez noc. Mówiąc pszenica, naprawdę mam na myśli ziarna tego zboża, które są tutaj w Grecji do kupienia w supermarketach, a wyglądają jak na zdjęciu poniżej.
2. Cieciorkę i pszenicę zalewamy wodą i gotujemy do miękkości.
3. Kiedy cieciorka i pszenica są miękkie, dodajemy mrożoną fasolkę i całość jeszcze gotujemy aż fasolka będzie ugotowana.
4. Pod koniec gotowania doprawiamy solą.
I gotowe. Przekładamy zupę na talerze. Ale to nie wszystko. Sekret wyjątkowości smaku tego dania tkwi właściwie w jego finalnym doprawieniu. Kolejność doprawiania (która jest ważna) jest taka: trzemy na wierzch parmezan (weganie oczywiście ten krok opuszczą), następnie całość polewamy niewielką ilością oliwy z oliwek i na to mielimy czarny pieprz. I teraz dopiero możemy zajadać. Smaczne (go!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz